Zhańbiony Mężczyzna

Autor: Władysław Pitak

Młodzi mężczyźni nie spieszą się dziś do zakładania rodziny nie tylko z powodu braku mieszkań, braku pracy, niskich zarobków i mglistej przyszłości, ale także dzięki ubranym w skóry baranków liderom politycznym, byłym agentom - synom marnotrawnym i szukającym sensacji dziennikarzy. Sam byłem kilka razy świadkiem jak to dyżurni dziennikarze radiowi, telewizyjni i prasowi co kilka minut wydzwaniali do policji, pogotowia ratunkowego, straży pożarnej i zakładów pogrzebowych w poszukiwaniu sensacyjnych informacji. Kiedyś zapraszając dziennikarza telewizyjnego na interesujące spotkanie ze znanym artystą otrzymałem odpowiedź, że nie przyjedzie,bo takiego materiału telewizja nie kupi.

Dzisiaj dobrze sprzedają się tylko informacje o śmiertelnych wypadkach, aferzystach, i skorumpowanych politykach. Zdarza się, że dla zwiększenia poczytności i oglądalności ubarwia się je dodatkowymi okolicznościami, które albo nie miały miejsca, albo nie zostały udowodnione. Bo cóż byłaby warta wiadomość, że jakiś tam 24 - letni Albin Z., rzucił po kilku miesiącach pracę, gdyż mu się nie podobała, a kiedy w domu nie było co do garnka włożyć, to zaczął pić. Dziennikarz dobarwia więc sytuację takimi szczegółami, że ten Albin Z. kazał żonie być uliczną prostytutką, a kiedy ta sprzeciwiała się, to zaczął ja morzyć głodem, a następnie bić. Ponieważ tego też było za mało, dziennikarz dodaje, że potem wziął do ręki nóż i zagroził,że jeżeli "nie wystawi d...py, nie zobaczy swoich dzieci..."

Dziennikarskie opisy przemocy w rodzinie, adresowane do kobiet i dzieci zamieniają się w akcje przeciw samej rodzinie. Artykuły przedstawiające pobite kobiety i posiniaczone dzieci straszą kobiety mężczyzną i małżeństwem. Mężczyzna jest często przedstawiany jajko alkoholik znęcający się nad żoną, prymitywny zwyrodnialec gwałcący ją i wykorzystujący seksualnie własne dzieci.

Sprzeciwiają się temu oficjalne raporty dot. sytuacji polskich rodzin. Według pełnomocnika rządu ds. rodziny, opisywanie ciężkich patologii może prowadzić nie tylko do znieczulenia na rzeczywiste zagrożenia, ale także podsuwać wredne pomysły, które gdyby o patologiach nie mówiono i pokazywano publicznie i przesadnie, nie przyszłyby ludziom do głowy.

Są dziennikarze (także dziennikarki), którzy specjalizują się opisach mężczyzn z tzw. elit finansowych i politycznych. Według nich, nadmiar obowiązków powoduje zaniedbanie rodziny i małżeństwa. Dotyczy to ministrów, premierów, posłów i senatorów, którzy będąc w domu tylko gośćmi, wygaszają w sobie potrzeby seksualne lub załatwiają je niekoniecznie z własną żoną. Opuszczone i osamotnione na co dzień żony, uczestniczą tylko kilka razy w roku tylko "od święta" w ich spotkaniach, lunchach, bankietach, gdzie zresztą wszystko także odbywa się z ustawicznym spoglądaniem na zegarek. O politykach, zwłaszcza o tych z prowincji pisze się, że rzadko wracają do domów, bo do niego daleko, więc siedzą w hotelach i korzystają z prostych form relaksu: pijaństwa i przygód seksualnych.

Co robią osamotnione żony? Dziennikarze piszą, że stają się obiektem zainteresowań dyspozycyjnych panów z agencji towarzyskich i nie tylko. Dociekliwa redaktorka poczytnego magazynu zachęca mężatki do spotkań z panami, cytując ogłoszenia adresowane do osamotnionych kobiet z elit politycznych typu: "Witam cię kwiatuszku. Mam 35 lat, jestem przystojny - z każdej strony patrząc podobam się kobietom. Niejednego mógłbym Cię nauczyć. Mam nadzieje, ze tobie chodzi o to samo, co mnie, to znaczy o małą przygódkę. Musimy się spotkać i... no wiesz: bara, bara, bara. Chyba masz ładną chatkę?"

W ostatnich latach na naszym rynku prasowym pojawiło się wiele kolorowych, pięknie wydawanych czasopism dla młodzieży żeńskiej. Jedna z matek systematycznie kupowała swojej 13-letniej córce pismo dla dziewcząt. Kiedyś zajrzała do środka i z przerażeniem stwierdziła, że fotografie, artykuły, propozycje muzyczne i towarzyskie są pozbawione jakiejkolwiek moralności. Autorytety wypowiadające się na łamach czasopism młodzieżowych wręcz erotyzują młodzież w sposób programowy i umieszczają, gdzie tylko to możliwe, numery telefonów typu: PATY PHONE, TYLKO TY I JA, ZADZWOŃ - SPĘDZIMY CUDOWNE CHWILE, TYLKO WE DWOJE itp. Myślą przewodnią prezentowanych w mediach propozycji jest zasada: To, co przyjemne jest dobre, sam uważam to za dobre - a więc jest to dobre. Młodzieńcom przedstawia się świat ludzi dorosłych jako baśń pełną samochodów na kredyt, gumy do żucia, środków antykoncepcyjnych, sex-shopów, agencji towarzyskich i dobrych gwałcicieli

Co jakiś czas pokazuje się nam młodzieżowe marsze przeciw przemocy, które wcale nie zwiększają poczucia bezpieczeństwa, gdyż na ulicach i stadionach pojawia się coraz więcej młodzieży męskiej wyzwolonej z ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności. Protesty niczego nie rozwiążą.

Widzimy więc, że z jednej strony media straszą, z drugiej - popularyzują tzw., "wychowanie bezstresowe", polegające na odrzuceniu autorytetów, dyscypliny, pracy nad charakterem i stawiania jakichkolwiek wymagań wychowawczych. Młodym mężczyznom wmawia się, że nie grozą im żadne niebezpieczeństwa, podejmuje się działania, które mają ich uspokoić: - zapal trawkę, wypij piwko, zabaw się, idź na całość, żyj na luzie, nie przestrzegaj żadnych zasad.Wychowanie chrześcijańskie nazywa się manipulacją, brakiem tolerancji. Młodym ludziom, poszukującym autorytetów mówi się, że przed nimi nic wartościowego nie istniało. U nas wykorzystuje się do tego okres totalitaryzmu komunistycznego. Ośmiesza się religie, polityków, rodziców i pedagogów. Tworzy się intrygi polityczne, skandale społeczne i religijne. Mówi się do dziecka: decyzja należy do ciebie,. Pseudopedagodzy próbują przekonywać, że dziecko samo potrafi rozwiązywać problemy światopoglądowe, moralne i religijne, a rodzina jest tylko przystankiem na drodze do wirtualnej przyszłości.

Rodzina (na szczęście) nie jest przystankiem lecz pierwszą naturalną grupą społeczną oddziałującą najwcześniej i najdłużej na każdego człowieka. To w rodzinie są przekazywane z pokolenia na pokolenie postawy, wartości i zachowania. To tutaj odbywa się podstawowy proces socjalizacji, czyli przygotowanie do pełnienia ról społecznych. To w rodzinie mówi się dziecku: "Czyń dobro, unikaj zła". To w rodzinie dziecko przyswaja sobie takie wartości ostateczne (sacrum) podstawowe (sprawiedliwość, wolność, prawda, patriotyzm i tp) i codzienne (rodzina, zdrowie, dobrobyt, wysokie stanowisko ).

Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (1948) za podstawową wartość przyjmuje człowieka i jego godność. W dalszej kolejności wylicza : prawdę, dobro, życie, sprawiedliwość, pokój i rodzinę. Są to wartości podstawowe, bez których niemożliwe jest funkcjonowanie zdrowego moralnie społeczeństwa. Cechuje je uniwersalność i to, że mieszczą się w polskim, chrześcijańskim systemie wartości.

A więc nie dajcie się zwariować Panowie. Kochajcie, zakładajcie rodziny i wychowujcie swoje dzieci dla ich przyszłości, dla siebie, dla rodziny i dla narodu.

Władysław Pitak - psychoterapeuta rodzinny

P.S.
Komentarze mile widziane. Mój email: logos@logos.pomorze.pl